


Bagnaia gra po swojemu w Barcelonie
„Que Boigeria”! MotoGP spotkało się z większym szaleństwem podczas szóstej rundy nieprzewidywalnych i wciągających mistrzostw. Poza sytuacją na torze, dzięki której Grand Prix jest obecnie najgorętszym sportem motorowym na świecie, Gran Premi Monster Energy de Catalunya było tyglem odkupienia dla panującego mistrza świata Francesco Bagnaii i jego fabrycznego zespołu Ducati.
W 2022 roku Włoch odpadł z Grand Prix już na pierwszym zakręcie. W 2023 r. wypadek na drugim zakręcie dostarczył jednych z najbardziej spektakularnych materiałów filmowych roku. Na szczęście Bagnaia nie odniósł poważnej kontuzji i zapewnił sobie drugi tytuł z rzędu. Pomijając niechciany czas antenowy, śliskie zakręty na trasie o długości 4,6 km były dla mistrza świata jałowym terenem. Pecco (nie zapominajmy, zwycięzca wyścigów w Moto3 i Moto2 oraz posiadacz tytułu w tym ostatnim) ma fenomenalny rekord zwycięstw od połowy 2022 roku w MotoGP, ale przez całą karierę szukał trofeum na podium i brakowało mu go torze Circuit de Barcelona-Catalunya.
W niedzielę 26 maja 2024 roku mógł się uśmiechnąć i powiedzieć:
„ZAMKNĄŁEM KRĄG”

W Katalonii tradycja „Castellets” to ludzkie „wieże”, w których gromadzą się, stają sobie na ramionach i próbują osiągnąć nowe poziomy, i wyżyny. Rywalizacja pomiędzy miastami i klubami biorącymi udział w festiwalach w całym kraju jest zacięta. Katalończycy zbierają się dla sportu: w przypadku „castells” dosłownie. Jeśli chodzi o piłkę nożną i sporty motorowe – a zwłaszcza wyścigi motocyklowe – hiszpańska i katalońska pasja jest tak silna jak paliwo przepływające przez prototypowe motocykle.
Grand Prix Katalonii zawsze towarzyszyło skąpanej w słońcu tematyce śródziemnomorskiej. Imprezie zazwyczaj sprzyjają wczesne letnie temperatury i lekki posmak pobliskiego morskiego powietrza, a także imprezowa atmosfera przenosząca się z sąsiedztwa samej Barcelony. Monster Energy wykorzystuje tę werwę już od dziesięciu lat. Impreza w 2024 roku ponownie podkręciła emocje MotoGP. W Monster Energy Compound odbywały się sety DJ-skie, pokazy freestyle i rig riot, fani wprowadzili uroczystą atmosferę. Wśród gości był m.in. Ricky Carmichael. O resztę zadbali kierowcy.



W sobotę wydawało się, że fatalny trend Bagnaii odejdzie w zapomnienie, gdy wygodnie prowadził w sprincie. Jednak zderzenie z notorycznie zwodniczym zakrętem nr 5 spowodowało, że fabryczny GP24 trzeci rok z rzędu wjeżdżał spiralą w żwir. „Byłem skoncentrowany w 100%. Wiem, jak wygrać. To było moje zwycięstwo, ponieważ doskonale wszystko kontrolowałem” – ubolewał później przed dziennikarzami. „Ach! Zostałem w boksie przez godzinę, żeby wszystko przeanalizować, bo kiedy nie potrafisz właściwie zrozumieć, dlaczego się rozbijasz, wtedy lepiej jest wszystko przeanalizować, a wygląda na to, że wolniejsze wejście z tym samym hamowaniem może spowodować wypadek! Normalnie, w normalnych warunkach, to nie może się zdarzyć. Ale tutaj, gdzie poziom przyczepności jest katastrofalny, może się to zdarzyć. Przeanalizuj to, zrozum i staraj się zachować większą ostrożność w takich sytuacjach."
Na szczęście Pecco miał kolejną szansę w niedzielnym wyścigu głównym, obejmującym 24 okrążenia. W tym przypadku kluczowy był wybór średniej opony tylnej. Pozwolił Jorge Martinowi i Pedro Acoście wytyczyć czarne szlaki w sporze o prowadzenie, a następnie wykorzystał swój czas, zanim uciszył hiszpańskich fanów, przesuwając się na pierwsze miejsce. To było to. „Dzisiaj tylko trochę poczekałem i odzyskałem prędkość. Mógłbym zrobić różnicę przy wejściu w róg. To było świetne tempo” – powiedział.

„Wczoraj byłem bardzo zły i bardzo rozczarowany” – dodał Pecco, który obecnie zajmuje 2. miejsce w klasyfikacji mistrzostw, za Martinem. „Modliłem się, żeby znowu nie stracić przodu w zakręcie nr 5! Zamknąłem krąg w Barcelonie.”
W innym miejscu kolega ze stajni Ducati, Fabio Di Giannantonio, prowadzący wersję maszyny Bagnaii na rok 2023, wspiął się na 5. miejsce w sezonie, a trzykrotny zwycięzca Grand Prix w Barcelonie, Fabio Quartararo poprowadził swoją powoli rozwijającą się Monster Energy Yamaha M1 na 9. miejsce. „Dobry wyścig, lepszy niż się spodziewaliśmy” – powiedział Francuz. „Tylko pięć sekund od pierwszej piątki… i wiemy, czego nam brakuje."
Więcej okrążeń. Więcej losu. I większa szybkość. MotoGP pędzi do zaokrąglonych zakrętów Mugello, rozciągniętych nad wzgórzami Toskanii, i na północ od Florencji, by w ciągu kilku dni pokonywać rekordowe prędkości maksymalne 362 km/h.