


Wywiady z zawodnikami Monster Energy: Joaquim “J-Rod” Rodrigues
Okropny wypadek w Dakarze nie powstrzymał byłego zawodowego kierowcy SX i weterana jazdy terenowej od dalszego odgrywania kluczowej roli w zespole Monster/Hero w Abu Dhabi.
Portugalski mistrz off-roadu Joaquim „J-Rod” Rodrigues (Monster Energy/Hero Motosports) był podekscytowany tegorocznym Rajdem Dakar i zapewnił sobie miejsce w tym szybko rozwijającym się zespole wyścigowym z Indii. Weteran wielu rajdów Dakar, zwycięzca etapów i uczestnik wielu największych na świecie zawodów motocykli terenowych, Rodrigues był zdecydowany, żeby zostawić za sobą trudny rok 2023 ze względu na kontuzje i walczyć o tytuł w Dakarze.
Rozpoczynając rajd z dużą prędkość na 82 km początkowego etapu słynnego Rajdu Dakar, zaliczył niefortunną glebę na swoim Hero 450 Rally. Niestety okazało się, że ma złamane kilka kości w dłoni.
Ułamek sekundy oraz błędnej kalkulacji i wszystkie miesiące niewiarygodnie trudnych treningów poszły w piach. Treningi na moto jak i poza nim, miesiące testowania i planowania zostały ofiarami brudu, skał i kurzu Dakaru. Rozbity na obrzeżach pustyni Rodrigues został odnaleziony przez swoich kolegów z drużyny Monster Energy/Hero Motosports, Joana Barredę i Sebastiana Buhlera, a także Macieja Giemzę (Gas Gas). Trzej zawodnicy udzielili pomocy Rodriguesowi aż do czasu przybycia helikoptera.
Zamiast jednak odjechać ze zwieszoną głową i wrócić do domu, Rodrigues został zabandażowany, unieruchomiono jego złamaną rękę w pobliskim szpitalu AlUla i natychmiast udał się z powrotem do Monster Energy/ Biwak Hero Motosports, aby sprawdzić, czy może w jakiś sposób pomóc drużynie.
I okazuje się, że z właśnie tak było. Przeczytasz o tym poniżej w wywiadzie MonsterEnergy.com z „J-Rodem”.

Monster Energy: Hej, Joaquimie! Miło cię widzieć ponownie z barwach Monster Energy/Hero Motosports program. Jak leci w Abu Zabi? Jak się ma Twoja ręka?
Joaquim Rodrigues: Hej! Jak sie macie? Dziękuję, mój kciuk i mały palec czują się coraz lepiej. Trochę je poruszam, ale nadal są spuchnięte i mam trudności z ich zgięciem. Powiem wam, że ciężko mi wyjeżdżać z Dakaru z powodu tych dwóch paluszków (śmiech).
ME: Chcielibyśmy trochę posłuchać o tym, jak leci w Abu Zabi, ale najpierw najważniejsza informacja jest taka że wracasz do jazdy! Za kilka tygodni wrócisz do ścigania się i projektów z Indie z Monster Energy/Hero. To niesamowite biorąc pod uwagę Twoją kontuzję ręki w Dakarze.
JR: Tak, Abu Zabi to zawsze dobre i przyjemne miejsce, do którego warto przyjechać. W przeszłości byłem tu i startowałem z naprawdę dobrymi wynikami – w tym podium, kiedy ostatni raz tu byłem. Masz rację, gdy mówisz: „Wkrótce wrócę na rower i skorzystam z okazji, aby pojechać do Indii i pomóc chłopakom z Monster and Hero podczas ich fajnego wydarzenia”. I oczywiście zawsze jest to zaszczyt być zaproszonym do kraju, w którym zawsze jesteś ciepło witany. Będzie świetna zabawa i zapraszamy do niej wszystkich!
ME: Bierzesz udział w Desert Challenge, drugiej rundzie Rajdowych Mistrzostw Świata. W Monster Energy/Hero odgrywasz interesującą rolę w zespole, podczas gdy Twoje palce wracają do stanu, w którym będziesz mógł sie ponownie ścigać. Porozmawiaj o Twoich obowiązkach tutaj, w Abu Zabi.
JR: To po prostu świetna okazja, żeby zobaczyć rzeczy z innej perspektywy. Ponieważ zawsze ściśle współpracowałem i testowałem z zespołem, rozwijałem motocykl i dostosowywałem go do dzisiejszego wyglądu, zespół chciał, żebym tu był i pomagał zawodnikom z ich motocyklami. I nie tylko z motocyklem, ale także pomagam w przygotowaniach, doradzam itp. Staram się wtedy pomagać całemu zespołowi, wszędzie — mechanikom, logistyce i pomagać Waffiemu (menadżerowi zespołu Monster/Hero Wolfgang Fischer) przy „niewielkim zarządzaniu " zespołem (więcej śmiechu).
ME: Kiedy otrzymano informację, że zostałeś przetransportowany z 82-kilometrowego etapu 1 w Dakarze do szpitala AlUla, fani WRRC prawdopodobnie pomyśleli: „To koniec, wraca do Portugalii”. Zamiast tego wróciłeś na biwak Monster Energy/Hero i zostałeś na resztę Rajdu. Porozmawiajmy o tym i o tym, jak ważne jest pozostanie do końca w zespole.
JR: Tak, to była dla mnie łatwa decyzja. Zawsze byłem graczem zespołowym i myślałem, że nadal mogę pomóc zespołowi, ponieważ skończyły się tylko dwoma złamanymi palcami. Zatem z mojego punktu widzenia nadal mógłbym pomóc zespołowi i zawodnikom w konfiguracji motoykli, mógłbym doradzić i wykorzystać moją wiedzę, która może naprawdę się przydać. Nawet wtedy, gdy nie było mnie w wyścigu i nie mogłem się ścigać, chciałem zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc zespołowi uzyskać wyniki, na jakie zasługuje. Ciężko pracowaliśmy nad rozwojem motocykla, aby był najlepszy i na szczęście Ross (Branch) wykonał niesamowity pracę i pokazał, że mamy świetny motocykl, świetny zespół. Jestem naprawdę szczęśliwy, że mogę być częścią tej grupy.”
ME: To cudownie. Po wypadku większość czasu w Dakarze spędziłeś, wspierając Rossa Brancha. Opowiedz o relacji, jaką masz z Rossem, co z Twojej wiedzy pomogło Rossowi zdobyć drugie miejsce w Dakarze.
JR: Ja i Ross to zabawna historia, ponieważ staliśmy się naprawdę dobrymi przyjaciółmi gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy w Maroku (WRRC Rallye du Maroc). To naprawdę fajny facet i sam jego śmiech sprawia, że śmiejesz się z daleka! W Dakarze po prostu staram się jak mogę, aby mu pomóc. Po prostu staram się, wykorzystując moją wiedzę, dać mu najlepszą radę, jaką mogę, aby pomóc mu wyeliminować błędy z przeszłości.. Próbuję pomóc mu ulepszyć jego jazdę na motocyklu, ale to typ faceta, który nie lubi zbyt wielu zmian – na przykład, jeśli kierownica lub dźwignie są przekręcone, ale miał dobry finisz to po etapie zawsze krzyczy: „Żadnych zmian! Żadnych zmian!” (śmiech) To chyba po prostu styl Botswany.

W tym momencie Branch dołącza do wywiadu i przedstawia swoją opinię na temat J-Roda…
Ross Branch: Tak, Dakar 2024 był dla mnie czymś ważnym(Branch zajął w sumie 2. miejsce za Rickym Brabecem z Monster Energy/Honda Team) i fakt, że J-Rod był na biwaku codziennie, pomagając nam po kontuzji jeste niesamowite. Facet z tak dużym profesjonalizmem i doświadczeniem nie tylko ze strony rajdów, ale także z supercrossu i motocrossu w Ameryce. Byłem naprawdę szczęśliwy, że go tam mam. Dobrze było wrócić na biwak i mieć tam kogoś, kto naprawdę rozumie, z punktu widzenia kierowcy, przez co przeszedłeś. On najlepiej utrzymywał mnie w spokoju i odpędzał złe myśli.
Branch kontynuował: J-Rod odgrywa dużą rolę w zespole. Nie tylko jako kierowca wyścigowy, ale teraz także po stronie kierownictwa. Jeśli chodzi o rozwój motocykla, jest bardzo mądry i wie jak wprowadzać zmiany. Jest ważną częścią zespołu i mam do niego wiele szacunku, tego, co zrobił dla tego sportu i tego, czego dokonał jako kierowca. Monster/Hero jestem bardzo szczęśliwy, że mam takiego gościa po swojej stronie.
Wracając do Rodriguesa…
ME: Tutaj, w Abu Zabi, jakie aspekty przygotowań Rossa do etapów wyścigu i ewentualnych problemów z nim przeprowadzasz?
JR: Staram się po prostu skupić myśli na prawdziwych celach i trzymać się z daleka od tego, na co nie ma wpływu. Pustynia w Abu Zabi jest trudna i może naprawdę szybko cię ugryźć, więc staraj się po prostu skupić myśli na Mistrzostwach (FIM World Rally-Raid Championship). Do końca sezonu pozostaje więc wiele wyścigów, więc aby zostać mistrzem, musisz zacząć myśleć i zachowywać się jak mistrz.
ME: Świetna sprawa. Kiedy jesteś zdrowy, jak radzisz sobie z rywalizacją z Rossem?
JR: (Śmiech) To świetna zabawa! Zawsze zaczynamy od zabawnych zakładów w Prologu, a cały zespół gra razem z nami! Zawsze się bawimy i dokuczamy sobie nawzajem (więcej śmiechu). To zabawne, ale jednocześnie zawsze staram się mu pomóc, nawet gdy się ze sobą ścigamy. Bo ostatecznie jesteśmy zespołem i jeśli on wygra, wygramy wszyscy.
ME: To bardzo szlachetne. A co powiesz relację poza torem? Czy ty i Ross cieszyliście się fajną przyjaźnią przez te lata?
JR: Jak już mówiłem, staliśmy się dobrymi przyjaciółmi od pierwszego dnia. To naprawdę fajny facet, dobry przyjaciel, z którym warto przebywać, i ktoś, kogo znasz, jeśli będziesz go potrzebować na wyścigu, zatrzyma się dla ciebie. To samo mogę powiedzieć o Bühlerze. To „Chłopaki z Zespołu”.
ME: Porozmawiajmy trochę o Aaronie Mare, kierowcy zastępczym Sebastiana Buhlera. Na pierwszym etapie w Abu Zabi zajął solidne drugie miejsce. Czy z nim też się konsultujesz?
JR: Aarona poznałem w Dakarze 2022, gdzie wykonał naprawdę dobrą robotę dla zespołu. Jest naprawdę miły, fajny i wyluzowany. Poza tym członek zespołu. (Ja) nigdy wcześniej nie miałem okazji dużo pracować z Aaronem, ale podobnie jak w przypadku Rossa, staram się słuchać, co ma do powiedzenia i staram się mu pomóc najlepiej, jak potrafię.
ME: To wspaniale. Świetna rzecz, Joaquimie. Jeszcze raz dziękuję za poświęcenie nam czasu. Życzymy powodzenia w Abu Zabi i nie możemy się doczekać ponownego spotkania, gdy wsiądziesz na motocykl podczas wyścigów w ndiach.
JR: Dziękuję Monster Energy za wsparcie i całą pomoc. Nie mogę się doczekać ponownej rozmowy z wami wkrótce.
Więcej informacji, w tym śledzenie wyników na żywo, możesz znaleźć na stronie www.worldrallyraidchampionship.com